Jędrzej Sieliwończyk
Urząd Miejski w Gdańsku
Data publikacji 14:05
Ojciec i syn patronami tramwaju
Zbigniew i Maciej Kosycarze zostali patronami tramwaju nr 1067. To jeden z tych rzadkich przypadków, kiedy gdański tramwaj zyskuje aż dwóch patronów. Dodatkowo na tory wyjechał też tramwaj, którego burty zostały oklejone grafikami nawiązującymi do fotograficznej spuścizny tych niezapomnianych postaci. Od dziś już 60 gdańskich tramwajów ma swoich patronów.
Łączyły ich nie tylko więzy krwi, ale również wspólna pasja i miłość do Gdańska. Obaj, za pomocą aparatów, dokumentowali historie naszego miasta, obaj byli tu bardzo rozpoznawalni i na trwałe zapisali się w pamięci gdańszczanek i gdańszczan. Obaj - z czego byli niezwykle dumni - zostali laureatami tytułu Gdańszczanina Roku – Zbigniew w 1972, Maciej w 2009. Teraz mają wspólny tramwaj swojego imienia – Pesa Jazz Duo nr 1067. Ojciec i syn - Zbigniew i Maciej Kosycarze, autorzy niezliczonej ilości zdjęć opowiadających o Gdańsku i jego mieszkańcach, zostali dziś upamiętnieni w ten szczególny sposób.
Wspólny tramwaj
Uroczystego odsłonięcia napisu z imionami i nazwiskiem patronów dokonali m.in. Piotr Borawski, zastępca prezydenta Gdańska oraz Hanna Kosycarz, żona Macieja wraz z synem Konradem. Sylwetkę patronów przypomniał Marek Wałuszko z portalu gdansk.pl. Głos zabrał również Michał Stąporek, zastępca redaktora naczelnego Trojmiasto.pl. To właśnie dziennikarze tego portalu wyszli z inicjatywą nazwania jednemu z gdańskich tramwajów imieniem Zbigniewa Kosycarza. Kiedy w marcu 2020 zmarł jego syn Maciej, przedstawiciele trójmiejskich fotoreporterów zwrócili się do prezydent Gdańska o uhonorowanie go w podobny sposób. Komisja ds. imion i wizerunków pod przewodnictwem Piotra Borawskiego zaproponowała, aby Zbigniew i Maciej Kosycarze mieli wspólny tramwaj swojego imienia. Aleksandra Dulkiewicz, po konsultacji z rodziną patronów zaaprobowała ten pomysł.
- Kiedy przyjechały do nas nowe tramwaje pojawił się pomysł, aby patronem jednego z nich został Zbigniew Kosycarz. Wtedy pani prezydent Aleksandra Dulkiewicz zadzwoniła do Macieja Kosycarza i powiedziała mu o tej inicjatywie – bardzo się ucieszył. Szukaliśmy dogodnego terminu na zorganizowanie uroczystości na wiosnę. Niestety choroba zabrała także Macieja. Cały Gdańsk wtedy płakał. Ale również wtedy pojawiła się idea, aby na jednym tramwaju jeździli Zbigniew i Maciej Kosycarz. I dzisiaj tę ideę urzeczywistniamy – mówił Piotr Borawski, zastępca prezydenta ds. przedsiębiorczości i ochrony klimatu.
Do idei wspólnego tramwaju nawiązał również Marek Wałuszko.
- Maciek, mówiąc o tej pasji ojca i mówiąc o tym, że był on pracoholikiem, czasami tak dawał do zrozumienia, że za rzadko bywa w domu, że właściwie cały czas jest w pracy i że on jako dziecko marzył o tym, żeby więcej z nim spędzać czasu. Myślę, że dzisiaj to jest takie symboliczne spełnienie jego marzeń, bo już razem będą zawsze na tym tramwaju. Ojciec i syn razem będą przemierzać ulice Gdańska – mówił Maciej Wałuszko.
Uroczystość pełna wspomnień
- Bardzo się cieszę, że tych dwóch wybitnych fotoreporterów, tych dwóch wybitnych znawców Gdańska, a także organizatorów życia publicznego w naszym mieście, którzy bardzo często zabierali głos w ważnych sprawach dotyczących Gdańska, którzy żyli tym miastem i którzy byli tak w tym mieście kochani i lubiani, dzisiaj będą patronami tramwajów. Myślę, że to odzwierciedla ich dusze i ich codzienne życie, gdzie wszędzie było ich pełno, gdzie każdy ich codziennie gdzieś spotykał i gdzieś codziennie widział. Od dzisiaj każdy będzie mógł, właściwie w każdym zakątku naszego miasta zobaczyć ich na burcie tramwaju – mówił Piotr Borawski, zastępca prezydent Gdańska.
Sylwetki Zbigniewa i Macieja Kosycarzy przypomniał Marek Wałuszko z portalu gdansk.pl, który miał okazję poznać ich obu.
- Maciej, jak wielokrotnie podkreślał był fotoreporterem. Fotoreporterem był także jego ojciec - Zbigniew. Właśnie to fotoreporterstwo ten zawód, a właściwie trudno to nazwać zawodem, ta pasja, to jakby scalenie życia z zawodem, charakteryzuje jednego i drugiego. Oni unieśmiertelniali to co widzimy przez jedną pięćsetną, jedną tysięczną sekundy. Zatrzymywali to na chwilę, a po latach pozwalali nam odzyskiwać pamięć. Pozwalali nam przeżywać to na nowo, odzyskiwać też emocje z tamtych chwil - radosne, smutne, wesołe, tragiczne, ale zawsze prawdziwe. Bo taka jest magia fotografii i taka jest magia tego zawodu. To są dziennikarze, którzy opowiadają świat obrazami fotograficznymi – podkreślał Marek Wałuszko.
W imieniu dziennikarzy portalu Trojmiasto.pl, którzy wnioskowali o nadanie tramwajowi imienia Zbigniewa Kosycarza, głos zabrał Michał Stąporek, zastępca redaktora naczelnego tego portalu.
- Bardzo żałuje, że dzisiaj jest taka uroczystość, bo myślałem, że Maciek dostanie swój tramwaj za 30 lat, a nie teraz. Ma tramwaj z tatą, którego bardzo kochał. Tata był dla niego autorytetem. Maciej najbardziej dumny był z tytułu Gdańszczanina roku, bo jego tata też ten tytuł miał – mówił Michał Stąporek.
- Trudno byłoby znaleźć człowieka, który zna więcej ludzi, ale równie trudno znaleźć człowieka, którego by znały takie tłumy jak Maćka Kosycarza. To bardzo piękne jest być wśród ludzi, być z ludźmi. To również stwarza ogromną nadzieję, wręcz pewność, że pamięć o Maćku będzie trwała wiecznie, bo przecież tak długo żyjemy jak długo o nas inni pamiętają. O Maćku Gdańsk, gdańszczanie i gdańszczanki myślę, że będą pamiętać bardzo długo, a patronowanie tramwajowi tylko temu procesowi pomoże – podkreślał radny Andrzej Stelmasiewicz.
Tramwaj im się należy
Na uroczystości i nie zabrakło też przedstawicieli Sopotu. W spotkaniu uczestniczył Jacek Karnowski, prezydent Sopotu i Magdalena Czarzyńska-Jachim, wiceprezydent Sopotu.
- Niestety w Sopocie już nie jeździ tramwaj. Kiedyś jeździł, nawet znam jedno zdjęcie Zbyszka Kosycarza przedstawiające tramwaj w Sopocie. Także ten tramwaj nie będzie mógł do nas dojechać, ale mamy na końcu mola fotopomnik dwóch zdjęć Zbyszka i Macieja. Myślę, że to takie miejsce szczególne w Sopocie i zapraszam do obejrzenia tego fotopomnika na samym końcu mola tam, gdzie Polska się zaczyna. Cóż... my trochę zazdrościmy, że jeden i drugi robili za dużo zdjęć w Gdańsku, a za mało w Sopocie, ale tramwaj im się należy – powiedział Jacek Karnowski, prezydent Sopotu.
Tata rzadko jeździł tramwajem, raczej je fotografował
Konrad Kosycarz, syn Macieja i wnuk Zbigniewa przyznał, że jego ojciec niezbyt często przemieszczał się tramwajami, co nie znaczy, że nie były dla niego ważne.
- Szczerze mówiąc, tata rzadko jeździł tramwajem. Zawsze, kiedy mu się zdarzyło, to pytał się, gdzie się kupuje bilet? Nigdy nie mógł zapamiętać czy u kierowcy, czy na przystanku, czy w kiosku. Ale to tylko dlatego, że zamiast jeździć tymi tramwajami, to ja gonił. Gonił je, żeby zrobić zdjęcie czy to nowemu tramwajowi, który zyskiwał nowego patrona, czy staremu, który odchodził. Myślę, że tata patrzy gdzieś z góry na to wydarzenie, na ten tramwaj. Nie wiem, wątpię szczerze mówiąc, czy tam, gdzie jest są takie wypasione tramwaje. Natomiast mam nadzieję, że ci patroni, dzięki nim tramwaj nr 1067 nigdy się nie wykolei, nigdy się nie zderzy i będzie jeździł tak długo, aż już będzie tak stary, że się zepsuje – mówił Konrad Kosycarz.
Zdjęcia na tramwajach, ekranach i plakatach
Podczas uroczystości zaprezentowano też drugi pojazd upamiętniający tych zasłużonych gdańszczan. Po mieście będzie kursował tramwaj N8C oklejony grafiką przedstawiającą wybrane zdjęcia zrobione przez Zbigniewa i Macieja Kosycarzy. Przez najbliższe dni, na zamontowanych w obu tramwajach monitorach, będzie też wyświetlany film pokazujący mały wycinek fotograficznego dorobku Kosycarzy. Dodatkowo w pozostałych gdańskich tramwajach pojawią się plakaty pokazujące ich niektóre fotografie.
- Miło mi poinformować, że mamy też drugi tramwaj. Troszeczkę starszego typu, ale z niezwykłą galerią. Galerią zdjęć Zbigniewa i Macieja Kosycarzy. Podzieliliśmy je w sposób szczególny, ponieważ te czarno-białe zdjęcia pana Zbigniewa obrazują jeszcze czasy PRL. Natomiast te nowsze, kolorowe to są zdjęcia, które pokazują Gdańsk lat 90-tych tego wieku – tłumaczył Piotr Borawski, zastępca prezydenta Gdańska.
Ojciec i syn, dwóch najbardziej znanych gdańskich fotoreporterów
Zbigniew przybył do Gdańska w 1945 roku. Od pierwszych dni tworzył fotograficzną kronikę regionu. Mówiono o nim „latający fotoreporter”. Przez całe życie zawodowe był związany z „Głosem Wybrzeża”, ale publikował też w wielu innych tytułach. Maciej urodził się w Gdańsku. Od młodości nie rozstawał się z aparatem fotograficznym. I choć miał wiele pomysłów na życie, poszedł w ślady ojca. Rozpoznawalny po bujnej czuprynie, uśmiechnięty i życzliwy, był wszechobecny. W połowie lat 90. XX w. Maciej założył agencję fotograficzną Kosycarz Foto Press KFP, która polskim i zagranicznym mediom dostarcza zdjęcia, nie tylko ze zbiorów obu Kosycarzy. Powołał też Pomorski Konkurs Fotografii Prasowej im. Zbigniewa Kosycarza Gdańsk PRESS PHOTO, jeden z najstarszych konkursów fotografii prasowej w kraju. Zasoby obu Kosycarzów to nieprzebrane źródło wiedzy. Miano marki zyskały albumy z serii „Fot. Kosycarz. Niezwykłe zwykłe zdjęcia”, przywracające pamięć o ludziach, miejscach i wydarzeniach z dziejów powojennego Gdańska i regionu. Obu uhonorowano najwyższymi laurami – tytułem Gdańszczanina Roku, Medalem Księcia Mściwoja II oraz nagrodami artystycznymi. Ich groby znajdują się na cmentarzu w Oliwie.